Stałam kiedyś na przystanku i przyglądałam się pewnej staruszce. Wyglądała całkiem zwyczajnie, była lekko zgarbiona, trzymała w ręku kostur. Wszystkie auta się przy niej zatrzymywały, a kierowcy przyglądali w skupieniu. Dziwne, pomyślałam. Ona też się dziwiła. Po dłuższej chwili zobaczyłam, że starowinka stoi przy krawężniku tuż obok przejścia dla pieszych. Przystanek był usytuowany przy zebrze i kierowcy myśleli, że starsza pani chce przejść na drugą stronę ulicy. A ona po prostu czekała na autobus. Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia. Czasem coś co dla nas jest dziwne, dla kogoś innego jest naturalne. Kierowca widzi staruszkę stojącą na przejściu dla pieszych, więc się zatrzymuje. Staruszka widzi zwalniające auta, więc myśli „Może ktoś chce mnie zapytać o drogę” albo „Może jakaś dziura w drodze jest?”. W naszym życiu też tak bywa. Patrzymy na to samo, a widzimy coś całkiem innego.
Na tym filmiku inna staruszka naprawdę chciała przejść przez przejście, ale kierowca był bardzo niecierpliwy. Zobaczcie jak to się skończyło.
Lubię ten filmik, bo płynie z niego morał, żeby szanować drugiego człowieka. Staruszka nie dała rady iść szybciej, a młody człowiek ją popędzał. Dostał lekcję pokory.
Szacunek dla innych jest bardzo ważny, ale tak samo ważny jest szacunek do siebie. Kiedyś pracowałam w restauracji w Londynie, w której stary kucharz często powtarzał do młodego: „Respect yourself first”. Ja to bardzo sobie wzięłam do serca.
Szanowanie i kochanie siebie daje wielką MOC! Ich oznaką jest dbałość o siebie pod względem fizycznym, emocjonalnym i duchowym. Sen, ruch, woda, jedzenie, masaż, uważność to elementy dobrego życia, o których pisałam ostatnio. Dziś dodam jeszcze jeden. Rytm.
Żeby zachować harmonię w życiu i się rozwijać potrzebna jest różnorodność i zmiana, nie można stale odpoczywać, ani stale pracować. Nadmiar w każdą stronę jest niezdrowy. Ważne jest by poznać rytm swojego ciała i duszy. Kiedy potrzebujemy zwolnienia dobrze jest się oddać relaksacji, wyciszeniu. Kiedy czujemy, że akumulatory są naładowane, to jest to najlepszy czas na działanie, tworzenie. Ja ten sekret odkryłam już dawno. Zawsze kilka dni przed zawodami kumulowałam energię, oszczędzałam organizm, wyciszałam się. Niektórzy myśleli, że nie jestem w formie. Ale w dniu zawodów odżywałam i całą zgromadzoną siłę uwalniałam. Potem przychodził znowu czas regeneracji, odpoczynku, budowania energii. Taki naturalny bieg rzeczy.
Przyroda też ma cykle. Są pory roku, czas kwitnienia i czas zbiorów, dni do polowania i noce do spania. Choć bywa, że u niektórych zwierząt jest odwrotnie. Mam tu na myśli na przykład sowę, kunę czy nietoperza.
Nietoperz w nocy jest aktywny, ale w dzień sobie smacznie odpoczywa w ukryciu, a nie gania za komarem czy chrabąszczem. A czy wiecie, że nietoperzowi kolana zginają się do przodu? Ciekawostką jest też to, że wisząc głową w dół wcale się nie męczy, bo jego kości mają połączenia blokowe. Wisi sobie, nie wydatkując energii. Wiem też, chodź nigdy tego nie widziałam, że niektóre gatunki umieją biegać bokiem! Nietoperz ma swój dobowy rytm, inny co prawda niż pozostała większość ssaków, bo prowadzi nocny tryb życia, ale ma swój biorytm i się go trzyma. Ale zostawmy już nietoperza w spokoju i przyjrzyjmy się sobie.
Czy wsłuchujemy się w siebie, w swój rytm, w swoje prawdziwe potrzeby i je zaspokajamy. Słowo kluch to: „prawdziwe”. Czasem pozornie nam się wydaje, że potrzebujemy 10.230.000 zł (słownie: dziesięć milionów dwieście trzydzieści tysięcy złotych) na koncie, rezydencji pod Warszawą, białego Jaguara XF z silnikiem wysokoprężnym, pracy marzeń, lepszego zdrowia, smukłej sylwetki, słonecznej pogody, ładnej dziewczyny albo czyjejś akceptacji żeby być szczęśliwym. Takie założenie to pułapka. Nikt i nic nie może sprawić, że będziemy szczęśliwi. Na dodatek, żeby te wszystkie dobra zgromadzić potrzeba czasu.
I tu mam dla Was dobrą wiadomość! Żeby być szczęśliwym i odnaleźć siebie, wystarczy ułamek sekundy, bo jeśli się jest szczęśliwym TU i TERAZ, jest się szczęśliwym zawsze!
Spróbujmy przyjrzeć się naszym podstawowym prawdziwym potrzebom. Sen, woda, jedzenie, powietrze. To gwarantuje nam, że żyjemy. Jeśli żyjemy, to jesteśmy, a jeśli jesteśmy, to całą resztę możemy sobie zorganizować! Możemy znaleźć sposób, żeby dostać nową pracę. Możemy wykreować pieniądze na nowy dom czy samochód. Możemy osiągać cele, które sobie wyznaczymy. Pozytywne nastawienie procentuje. Energia szczęścia ze środka nas do tego doprowadzi, nie odwrotnie. Nie cel drogi nas uszczęśliwi, ale my sami, będąc szczęśliwymi na tej drodze.
Ale jak to zrobić? To bardzo proste. Każdy z nas ma w sobie taki wewnętrzny pstryczek, który wystarczy wcisnąć, żeby zaczęły się dziać cuda. Wtedy nawet uczucie złości, strachu, nienawiści gniewu, wstydu gdzieś znika. Czujemy się radośniej, spokojniej i lepiej.
Na pstryczku jest napis „MIŁOŚĆ”. Jak znaleźć ten pstryczek? Nie szukaj go. Wyobraź sobie po prostu, że on jest, naciskasz go i miłość rozlewa się po Twoim ciele i roztacza wokół. Jest bezgraniczna.
Kiedy jest Ci źle, czujesz się dotknięty, bo ktoś Cię obraził albo skrytykował, wliczając w to też krytyka wewnętrznego, wciśnij ten przycisk, a potem:
- Wybacz tej osobie, która Cię uraziła. Może miała zły dzień i wyładowała na Tobie swoją frustrację. To jak z tą staruszką przy krawężniku. Każdy widzi co innego. Wybaczenie przynosi ulgę, uwalnia od gniewu i oszczędza energię. Możemy skupić uwagę na czymś innym i spożytkować siły na coś pozytywnego, a nie na coś co nas spala i niszczy.
- Pomyśl, co w tej krytyce jest pożytecznego? Czy jest w niej coś, co pomoże Ci być lepszym? Podziękuj za to. Ja na przykład za każdym razem, gdy trąbi na mnie sfrustrowany kierowca, że jadę przed nim zbyt wolno, myślę sobie, że pewnie ma jakieś problemy, gdzieś się śpieszy, goni w piętkę, może pokłócił się z szefem, może dziewczyna dała mu kosza. Jestem wdzięczna za to, że sama nie mam w sobie ani żalu, ani złości. Cóż poradzę, że nie jestem mistrzem kierownicy. Robię, co mogę. Nigdy nie trąbię w odwecie z pogróżkami, tylko oddycham spokojnie i pokazuję z uśmiechem „przyjacielski gest zawalidrogi”. Trochę podobny do gestu królowej Elżbiety pozdrawiającej lud. I widzę nieraz wtedy wielkie zdziwienie w oczach, a potem uśmiech na twarzy, zwłaszcza że moja rejestracja „Tancz” wzbudza niemałą konsternację. Pogoda ducha w takich sytuacjach działa cuda!
Tańcz! - Przypomnij sobie dobre rzeczy, które usłyszałeś już kiedyś na swój temat. Ja przypominam sobie, że jestem dla kogoś „oceanem inspiracji”, albo że ktoś dziękował mi za to, że „wyczarowałam mu radość i energię”.
- Przypomnij sobie jak bardzo siebie kochasz i cenisz, bez względu na to, co inni mówią lub myślą o Tobie. To mój ulubiony i najtrudniejszy punkt. Kochaj siebie takim jakim jesteś. Przytul siebie. Nie próbowałeś? To bardzo proste! Japończycy wymyślili nawet maszynę do tego Sense-roid robot, ale myślę, że wystarczy że sam siebie obejmiesz ramionami. I bądź po prostu swoim najlepszym przyjacielem.
- Jeśli dałeś z siebie wszystko i zrobiłeś coś z serca, najlepiej jak potrafiłeś, to bądź z siebie dumny, nie nad wyraz, nie bałwochwalczo, po prostu zdrowo dumny. Nawet jeśli to, co zrobiłeś nie jest perfekcyjne, jest Twoje i wyjątkowe, jest kolejnym krokiem w Twoim rozwoju.
- „Wskocz z powrotem na konia! I natychmiast zobowiąż się, że zrobisz coś twórczego. Zrób to. Jedynym lekarstwem na krytykę jest twórczość.” To cytat z Drogi Artysty Julii Cameron. Od momentu kiedy to przeczytałam, za każdym razem kiedy ktoś ironicznie śmieje się z moich nieprofesjonalnych filmików, albo mówi, że źle wyglądam w jakiejś bluzce, albo krzywi się na mój super odlotowy, w kosmos wystrzelony pomysł, ja po prostu robię swoje. Dziękuję za czyjeś zdanie. Wiem, dzięki temu ile jest do poprawy i jak dużo pracy mnie czeka. Domyślam się, że to z dobrych chęci ktoś mówi. Wiem, że mam w sobie dużo do dania innym, znam swoją wartość, wiem, że porażki są po to żeby się na nich uczyć.
Nieśmiałość i pokora, które są we mnie od urodzenia, aż kipią wtedy. Chcą łzy wstydu i upokorzenia wyciskać. Ja je wtedy biorę za fraki i wskakuję z nimi na konia! Pokora przyjmuje postawę jeździecką, robi się pewna siebie i wypina dumnie pierś do przodu, a nieśmiałość chwyta rumaka za grzywę i rozgląda się uważnie na boki. Pokora, nieśmiałość, wrażliwość mogą być atutem, jeśli się im przyjrzymy i zaprosimy do współpracy. Pomagają trzeźwo patrzeć na sprawy i dostrzec to, co wymaga poprawy, pomagają się rozwijać, pomagają docenić to, co się ma i ile się osiągnęło mimo trudności, lęków i oporów. Ja nawet lubię teraz moją nieśmiałość. Jak ktoś mi mówi, że ja się urodziłam z darem bycia na scenie, to w duchu się śmieję i puszczam oko do mojej nieśmiałości, bo tylko ona i ja wiemy ile razem przeszłyśmy. Ile rozmów, próśb i błagań było żeby wyjść do ludzi, żeby się otworzyć. Znalazłyśmy na to sposób. Przed skokiem na głęboką wodę robi się zawsze wdech prawda? I ja ten wdech zawsze biorę, a z wydechem wchodzę na scenę i się dzieje! W byciu na scenie niesamowite jest to, że się JEST! Nie ma przeszłości ani przyszłości. Jest się TERAZ i TUTAJ. Doświadczanie teraźniejszości jest tak piękne, że nawet moja nieśmiałość dała za wygraną i jeździ ze mną na koniu zawsze, żeby zaznać tych cudownych chwil :)

Ten koń to metafora oczywiście, jest wyimaginowany, choć mam jednego symbolicznego w realu. To kary rumak od Zunki z Baboshki. Czarny koń jest symbolem niespodziewanego zwycięstwa, ma decydujący wpływ na przebieg wydarzeń. Postaw na swojego czarnego konia! Działaj! Twórz! Pomimo krytyki.
Co o tym myślisz? Jakie masz swoje sposoby na radzenie sobie z krytyką?
Kamila Chyła
Aniu, filmik z babcią boski! Ale się uśmiałam! I w samym artykule tego nie ma, ale w newsletter wrzuciłaś cudowne nagranie o tym jak Cię inspiruje Santi. Powiem Ci tyle, powinnaś jak Marie Forleo co tydzień nagrywać nowy filmik, masz piękny głos i hipnotyzujący sposób mówienia. Nie mogę przerwać Cię słychać. A’propos Marie, myślę że to nagranie idealnie pasuje do Twojego artykułu: http://youtu.be/iL9vBsn8GMc Dzielę się, bo mnie wzruszyło jak pięknie Marie odpowiedziała tej 15-letniej dziewczynce. Wow!
Anna Protas
Dziękuje Kamila! Uwielbiam Marie Forleo! Świetnie, że wrzuciłaś tu ten link. Proste i cudowne porady jak sobie poradzić z głosem krytyka w naszej głowie, Marie nazywa go Radio Bzdury.fm :) To co na filmiku w dużym skrócie: Medytacja na co dzień, pomoc innym i przełączenie stacji na pozytywne wibracje i taniec! Super! :)
Anna Karna
Aniu a jaki to jest przyjacielski gest zawalidrogi? Też chciałabym mieć taki na podorędziu:)
Anna Protas
To nic nadzwyczajnego: macham po prostu ręką patrząc w lusterko wsteczne. Z uśmiechem!!! :)))
Wiola z MojaToskania.com
Aniu, poruszyłaś tyle ważnych spraw w tym jednym artykule, że po jego przeczytaniu moje przemyślenia na różne aż się kotłują :) Musiałabym wpisać 10 komentarzy, na szczęście nie jestem aż tak NAWIEDZONA :) Ta staruszka mnie tu przyciągnęła – opiekuję się starszymi ludźmi, więc widocznie moje myśli krążą wokół seniorów.
Pięknie napisałaś o tym, że każdy widzi co innego. Przypomniała mi się moja włoska, uczuciowa historia i to, że patrząc na jeden i ten sam przedmiot, widzieliśmy dwa różne obiekty: dla mnie było to koło, dla niego kwadrat (taka moja przenośnia). Myślałam, że to fascynujące, ale niestety proza życia okazała się nie do zniesienia z osobą, która zawsze widzi coś innego. Na dłuższą metę okazało się to bardzo męczące. Wniosek nasunął mi się jeden: przebywać w otoczeniu osób, które patrzą na świat tak samo, albo chociaż trochę podobnie.
Ciaooo :)
Wiola z MojaToskania.com
I konik prześliczny :)