„Ania, ty z byle czego zrobisz coś!” krzyknęła dziś Kasia Bruzda na widok naklejek, które wyprodukowałam z synkiem wczoraj wieczorem. Drukowałam dziewczynom „Podkowy Na Szczęście” i zostały mi odpadki z samoprzylepnego papieru, więc co, chwyciliśmy za mazaki i zaczęliśmy z Milusiem rysować. I te naklejki wypadły mi dziś na stół na Konfederackiej na spotkaniu Winniczków razem z całym moim majdanem. I wiecie co? Kasia od razu wybrała sobie jedną i powiedziała, że mi za nią zapłaci. Tak po prostu, z potrzeby serca. Ja początkowo protestowałam, bo lubię dawać prezenty, zwłaszcza takie sercoróbki, ale po chwili zgodziłam się, bo poczułam krążącą w powietrzu energię wymiany. Kasia hojnie wyjęła 5zł i zapłaciła za malutką naklejkę.
Malutką, ale za to niezwykłą. Nigdzie takiej nie kupicie. Jest jedna jedyna na świecie! Milo narysował na niej sakiewkę z monetami i zrobił pieczątki czterech żab w każdym rogu. A żaba jak wiadomo jest symbolem bogactwa!
No i to jest świetny wstęp do opowieści o pewnej konsultacji, która zmieniła moje podejście do pieniędzy. W tytule posta nie ma błędu. Tam jest słowo „zrobił”, a nie „zarobił”. Zaraz dowiecie się dlaczego.
*
Obiecałam Wam niedawno, że napiszę o konsultacjach, które miały wpływ na moje życie. Proszę bardzo. Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Ale proszę nie całować krowy w ogon :) Wiecie skąd się wzięło to powiedzenie? W dawnych czasach szlachcic Zaleski spotkał króla Jana III Sobieskiego na polowaniu i pomylił go ze zwykłym dworzaninem. Powiedział mu, że jak się król nie zgodzi mianować go wójtem, to przyprowadzi mu kobyłkę, żeby pocałował ją w ogon. Kiedy na królewskiej audiencji rozpoznał w królu dworzanina z lasu, zrobiło mu się głupio. Ale wpadka! Król ponownie zapytał, co jeśli nie przyzna mu starostwa. Zaleski odparł, że skoro obiecał, to kobyłka u płotu. Król miał duże poczucie humoru i przyznał posadę wójta Zaleskiemu.
Ale wracając do tematu. Wszystko się zaczęło od tego, że Kasia Kruszenko wymyśliła Stówę w Locie. To genialna idea, żeby wśród przedsiębiorczych kobiet zaistniały transakcje i nastąpiło ożywienie gospodarcze. Skupione byłyśmy na tajnej grupie na Facebooku. Wydarzenie było dostępne dla Zlotowiczek Latającej Szkoły. Nie będę objaśniać na czym ono polegało, ale zachęcam żebyście zajrzeli tutaj. Kiedy mój fascynator znalazł właścicielkę, w moich rękach była decyzja na co wydać latającą stówę.
Z propozycji, które były dostępne celowałam w kierunku Sprytnych Rozwiązań Dla Maluszków, bo moje dzieciaki śpią jak zające, cudnej biżuterii Kasi Kruszenko, eleganckiego wizytownika od Moniki Przywara-Strzałki, tłumaczeń takich jak oferuje Agnieszki Nowińskiej, audytu strony Marzeny Tajchman, sesji coachingowych z Angeliką Śniegocką lub Katarzyny Bogusz-Przybylskiej, sesji malarsko-rozwojowej z Katarzyną Bruzdą Lecyk. Już nawet oczami wyobraźni malowałam swoje meble farbami od Ewy Mihułka-Piaseckiej. Ale ostatecznie moja stówa poleciała do Justyny Kwiatkowskiej, bo stwierdziłam, że chcę być Zadbana Finansowo, żebym to wszystko, co wymieniłam wyżej i jeszcze więcej po prostu mogła sobie kupić.
Zakomunikowałam więc radośnie Justynie, że jestem gotowa na analizę zawartości mojej głowy dotyczącą spraw związanych z pieniędzmi. Przed skypowym spotkaniem dostałam ankietę do wypełnienia z pytaniami, które poruszyły mnie do głębi. Czułam, że jest w nich ukryty MOCny podprogowy przekaz. Justyna jest specjalistką od zadawania pytań. To jej niesamowity dar. W trakcie konsultacji doświadczyłam czegoś w rodzaju olśnienia. Zrozumiałam, że mam pewne utarte, blokujące mnie schematy finansowe, zakorzenione jeszcze w dzieciństwie. Całe życie tworzyłam produkty o dużej wartości, ale nie wymieniałam ich na równoważną energię pieniężną. Wydawało mi się, że pieniądze są „mniej wartą” walutą. Teraz zrozumiałam, że pieniądze to bardzo ważna forma energii. Potrzebny jest przepływ, wymiana tej energii, ruch, życie, rytm.
Dzięki pytaniom Justyny odkryłam, że jestem wolnym ptakiem, który lata wysoko i ma piękne widoki. Jestem idealistką, marzycielką i nie chcę skuwać się w kajdany myślą, że powinnam stąpać po ziemi i być twardą racjonalistką, bo taka nie jestem. Moja wrażliwość, uważność na świat, pokora i nieśmiałość, czyli te niby „wady” przekułam w coś, co mnie wzmacnia i pozwala mi się rozwijać.
Jestem więc ptakiem generującym przeżycia i emocje. Umiem tchnąć w materię ducha. Moje serce, ręce i dusza produkują niewidzialne hormony i feromony, które mogę wymieniać na złotówki, a złotówki na to, czego pragnę i potrzebuję żeby latać. To, co kupuję za nie, ładuje mnie pozytywnie i mam znowu energię, żeby tworzyć coś nowego. Jest przepływ. Pieniądze są energią, którą się tworzy, a więc pieniędzy się nie zarabia, tylko je robi, jesteśmy jakby rzemieślnikami pieniędzy, robimy je. Mój synek zrobił dziś 5zł!
W trakcie rozmowy Justyna zadała mi pytanie: Ile masz pieniędzy w portfelu? Moja odpowiedź: „Yyyyyy. Nie wiem” A powinnam wyśpiewać konkretną kwotę. Żeby mieć kontrolę nad pieniędzmi, trzeba wiedzieć dokładnie ile się ich ma. Inaczej to one przejmą kontrolę nad naszym życiem. Coś w tym jest.
Okazało się też, że pieniądze są bardzo nisko na skali moich wartości, ale to nie jest przeszkoda żeby osiągać swoje cele. Bo pieniądze nie są celem samym w sobie. Są środkiem do celu. (Nawet Narodowy Bank Polski podpowiada, że „emitowane banknoty są prawnym środkiem płatniczym w Polsce” :) ) A jak odkryć cel? Justyna zadała mi pytanie po co mi są potrzebne pieniądze. Jaki styl życia bym prowadziła, gdybym zarabiała wymarzoną kwotę miesięcznie? Co bym robiła? Jak wyglądałby mój dzień? Gdzie bym mieszkała? Co jadła? Z kim się spotykała? Gdzie podróżowała? Co czuła? To ostatnie pytanie jest kluczowe. To uczucie nas prowadzi, jest siłą napędową. Iskrą, która rozpala ogień. Zobaczcie co sama Justyna o tym pisze.
Odpowiedzi na te pytania dały mi motywację do tego żeby działać. Mam przyjemny dreszczyk jak sobie pomyślę o podróżach dookoła świata i domku z moją pracownią. Tak mnie to uwolniło, że zaczęłam chętniej o pieniądzach myśleć, rozmawiać, pisać, mówić, liczyć je i dotykać. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że polubiłam pieniądze, zachwyciłam się nimi, jakkolwiek to brzmi. Przy każdym płaceniu patrzę na nie i uśmiecham się do nich. Kasjerka pewnie myśli, że to do niej szczerzę zęby :) Niedawno w Rossmanie przy kasie upadło mi 50zł. Podniosłam je, wyprostowałam, przyjrzałam się i mówię do ekspedientki: ”O! Kazimierz Wielki! Miał rozmach! Zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną :)” Justyna to samo zrobiła ze mną. Jestem na mur beton pewna, że zrobiłam milowy krok w kierunku zwiększenia swojej siły finansowej. Pieniądze kojarzą mi się teraz z dobrymi owocami, które mogę sama stworzyć. Zasiać je i pielęgnować, a potem delektować się nimi i częstować innych. Mogę je też wymienić na inne owoce, które ktoś inny wyprodukował. Super!
To ważne żeby doceniać owoce swojej pracy. Nawet nie wiecie jak odżyłam, kiedy potroiłam ceny moich kreacji. Kocham je jeszcze bardziej jak widzę przy nich cenę 5.600zł. Są tego warte. Moje dopieszczone, umiłowane dzieła sztuki. Mogą iść teraz w świat. Do tej pory podświadomie nie chciałam ich sprzedać. Teraz wiem, że są drogie, bo są drogie :)
Pracuję aktualnie nad stworzeniem nowych produktów. Pokażę je światu w swoim czasie. Wiem, że świat ich potrzebuje i tylko ja je mogę mu dać :) Życzę Wam dobrej wiary i mocy sprawczej! Pomyślcie po co Wam tak naprawdę pieniądze są potrzebne i róbcie je! Niech moc będzie z Wami!
P.s. WAŻNE: Przed konsultacją wypełniłam uczciwie i z zaangażowaniem ankietę. Pół godziny przed konsultacją medytowałam. Nie jakieś modły, nie. Po prostu wyciszyłam myśli, oddychałam spokojnie i skupiłam się na temacie pieniędzy w moim życiu. Nastawiłam się na dobre spotkanie.
Podczas konsultacji otworzyłam serce przed Justyną, zaufałam jej i chętnie poddałam się przemianie finansowej. Udało jej się nawet parę łez ze mnie wycisnąć. Takie łzy są dla mnie bezcennym darem. Pojawiają się wraz z upustem emocji, radosnym oczyszczeniem, wzruszającym odkryciem. W trakcie konsultacji robiłam notatki.
Po konsultacji je przeczytałam, coś dopisałam, coś podkreśliłam. Utrwaliłam. Przerobiłam w głowie wszystko jeszcze raz. I wprowadziłam w życie.
*
Kiedy wróciłam dziś do domu, od razu wyjęłam z kieszeni 5zł i wręczyłam je synkowi. „Milo, to Twoje 5 zł. To pieniążek od pewnej pani, który dostałeś w zamian za naklejkę, którą narysowałeś.”
„Ojej Mamo, dziękuję! Naprawdę!? Ale super mamo!”- krzyknął uradowany i poszedł szukać skarbonki zrobionej z opakowania po lodach. Mój niespełna czteroletni Milo dał mi lekcję radości z otrzymanej zapłaty. Dziś robimy kolejne naklejki. Kto chce jedną?
*
O przygodzie w autobusie będzie następnym razem. Obiecuję. Jeśli nie dotrzymam słowa, to sama pocałuję krowę w ogon :)
Katarzyna Bruzda-Lecyk
Aniu, ale fantastycznie. I Twój Milo, i Ty, i ja jesteśmy zadowoleni :-). A na naklejce worek z pieniędzmi i kijanki ;-), nieletnie żaby w rogach karteczki. Ta naklejka to teraz jest najważniejsza rzecz na świecie dla mnie. Podobnie jak Milo „robię” pieniądze. Niech płynie wymiana między nami!
Anna Protas
Bardzo się cieszę Kasiu! :)
Inga-poliglotawkilkukrokach.pl
Uczę się myśleć o pieniądzach jako o energii, a Ty mi pokazałaś jak się tego uczyć lepiej :) Dziękuję :)
Anna Protas
Dziękuję Ingo! Cieszę się bardzo i też się dalej uczę :)
Justyna z Pracowni Sukcesu
uczyć się podobno najlepiej na doświadczeniach ;) idziecie w dobrym kierunku!
wpsychoswiecie
Trafna uwaga – żeby coś kontrolować trzeba to dokładnie poznać. Jeżeli nie wiemy ile mamy pieniędzy i ile ich wydajemy – to one nad nami górują. Proste, a nie oczywiste :)
Justyna z Pracowni Sukcesu
dokładnie – proste i skuteczne, ale jak wiele osób boi się poznać tę prawdę :( Ostatnio rozmawiałam z jedną kobietą, która przekazuje kilka stówek co miesiąc w celach emerytalnych, a nie znała kwot, jakimi dysponuje na tych kontach, nie wiedziała czy pieniądze chociaż utrzymają swoją wartość.
Justyna z Pracowni Sukcesu
Aniu, bardzo Ci dziękuję i doceniam, że zechciałaś publicznie opisać swoje wrażenie po konsultacji ze mną! Powodzenia, pieniędzy, pasji i wszystkiego co najlepsze dla Ciebie teraz :)
Anna Protas
Dziękuję! <3
Wiola z MojaToskania.com
Tak jak sobie mruczałam pod nosem moją mantrę „Jestem świetna, jestem świetna”, w którą dopiero po 43 latach zaczynam wierzyć :) tak teraz jestem na etapie pomrukiwania „jestem bogata, jestem bogata”. Udaję się pocałować moje 10 eur, które spadły facetowi z GŁUSZY, ja je podniosłam, aby mu oddać, a on mi je podarował! Wielki CMOK dla Ciebie. I dla 10 eur też :)